Aktualne szkolenia

Uwodzenie, podryw i podrywanie, szkolenia z NLS...

Media o nas

Nowy Lepszy Szatan - Tygodnik NIE

kategoria: Prasa

Dziennikarz Tygodnika „NIE” Robert Jaruga opisuje swój udział w szkoleniu.

Tygodnik Nie. Szpieg w Akademii Uwodzenia

Tekst ten nie jest przeznaczony dla kobiet i entuzjastów wartości rodzinnych

NOWY LEPSZY SZATAN

Jestem ćwokiem. Przed dwudziestu laty powiedziałbym ”Dzisiej poszłem na kurs uwodzenia kobiet” - czym dla 20 % populacji zdradziłby swój chłopski oryginał i żaden socjalistyczny arystokrata nie chciał by ze mną gadać. Lata pompowania oleju do bani sprawiły, że aby nie zdradzić dziadka, co prowadził bronę talerzową, jak Kubica swoje BMW mówię „ Dzisiaj poszedłem na kurs uwodzenia kobiet.” Przekonano mnie bowiem, że formy "dzisiej" i „poszłem” są niepoprawne – choć posługuję się nimi większość społeczeństwa. Tym samym jestem wykształciuchem. Odkąd noszę okulary i broda mi posiwiała, są tacy, co mają mnie za inteligencję w piątym pokoleniu. Okłamuję ich swoim głosem i wyglądem, którego to oszustwa dokonałem samoewoluując odrobinę w rzekomo pożądanym kierunku. Nie wszystkim może się to podobać.


O ile postęp techniczny budzi opory umiarkowane (powszechne użycie kolei żelaznej wywołać miało zdaniem niektórych wariatów trwałą niepłodność u kobiet) to biotechnologie – powodują, że wariaci konsolidują się w prawnie dozwolone stada. Rewolucje w sferze społecznej i obyczajowej prowokują ich już do brania karabinów. Gotowi byli zabijać za, z zbyt krótkie sukienki, gołe piersi, wróżenie z fusów, głoszenie heliocentryzmu, rozwody, żarcie mięsa w wielki piątek, dancing w adwencie, lub choćby powiedzenie „dupa” w miejscu publicznym.
W 2001 roku Steven Spielberg nakręcił film „ Sztuczna Inteligencja” w istocie bardziej obrazoburczy, niż plakat do „Skandalisty Larrego Flinta”. Z filmu wynikało, że powstaną roboty zdolne do miłości - takiej, jaka jest tylko między matką i dzieckiem. To doniosłe uczucie przestanie być domena poetów a zacznie inżynierów. Dziwię się, że nie zakazano takiego filmu, który propagował ideologię instrumentalizacji zwierzęcia ludzkie w najdonioślejszym aspekcie jego człowieczeństwa. Gapowatych cenzorów z Episkopatu pocieszam, że film niezasłużenie miał niską frekwencję. Spielberg wyjaśnił istotę swego dzieła dodając do tytułu frazę: „Jego uczucia są prawdziwe - a on nie” ( mowa oczywiście o kochającym robocie).


Jak wynikało ze strony internetowej www.akademiauwodzenia.com są w Polsce inżynierowie, którzy jeszcze nie produkują kochających odkurzaczy, ale po 3 dniowym kursie gwarantują, że facet staje się prawdziwą maszyną miłości. W 7 minut potrafi rozgrzać seksualnie każda kobietę tak, że owa ma mokro w gaciach. Po 7 godzinach przebywania z nim, niewiasta idzie bez pieniędzy i przemocy oddawać się miłości w dowolnej pozycji Kamasutry. Od razu pomyśleliśmy o tych gwałtach i mordach na tle frustracji seksualnej – których byśmy nie dokonali, gdyby wiedza sprzedawana na kursie była naprawdę skuteczna.
Pierwszy problem był, że trzydniowy kurs kosztuje tyle, ile średniej klasy rower górski. Ponieważ ulokowałem już swoje pieniądze w bezużytecznym seminaria szybkiego czytania metodą Buzano, w warsztatach artystycznego wiązania much i krawatów – których ukończenie miało mi zapewnić pracę sprzedawcy w ekskluzywnym sklepie z odzieżą na Manhattanie ( na skończeniu warsztatów za 200 $ moja kariera sprzedawcy się skończyła) i w ekspresowy kurs terroryzmu, którego organizator po prostu spierdolił z moją forsą, zniechęcony byłem do kolejnego ryzyka. Postanowiłem w koszty przystroić Redakcję. Wymagało to pokonania sceptycyzmu Urbana, który za bardzo naiwny nie jest oraz przyznania się do niepełnosprawności towarzyskiej wynikłej z kompleksów i niskiego poczucia wartości. Strach przed atakiem niewybrednego sarkazmu też był uzasadniony. Ale czego się nie robi dla pieniędzy i napisania dobrego reportażu. Redakcja zobowiązała się pokryć koszty połowy szkolenia.
Na planowane trzydzieści miejsc dla rasowych oferm – uzurpujących do bycia Casanovą - organizatorzy zwerbowali 24 nowych kursantów. Pozostali repetowali szkolenie za ułamek jego wartości. W tarapatach egzystencjalnych były istoty w wieku, na oko, od 10 do 80 lat. Wśród nich spadochroniarz, geniusz komputerowy, inżynier budowy mostów, nowojorczyk, długodystansowiec, duchowny niezidentyfikowanego wyznania podający się za handlarza telefonów komórkowych , hrabia, Niki Lauda po spaleniu. Przyjechały chłopaki z Radomia i Kutna a jeden połamany był od jazdy na rowerze. Istna Arka Noego: chomik, wiewiórki dwie, kilkoro kurczaków, miś koala, szczurek, chart rosyjski no i ja, który uwielbiam gile z nosa urabiać w kulki i strzelać nimi dla żartów do siedzących obok w kawiarni.

Mężczyźni dzielą się na tych , którzy uwodzą kobiety intuicyjnie i na tych , którzy w ogóle tego nie robią. Ostatnich jest 95 %. Dla pierwszych uwodzenie jest naturalne, jak jedzenie i sranie. Dla drugich to egzotyka, jak podróż w kosmos, której nigdy nie zaznają. Bariera między oboma rodzajami samców tkwi w intuicji. Ci co ją mają - pozostałym nie powiedzą na czym uwodzenie polega- bo nie leży to w ich interesie. Intuicji- co gorsza nauczyć się nie da. Generalnie jednak - po co chrześcijaninowi, który kupił sobie kobietę fundując jej kwiaty, kina, kawiarnie a w końcu podarował jej używane futro - bo się z nim przespała i zaszła w ciążę w rezultacie czego musiał się żenić , instruktaż prowadzący wprost do cudzołóstwa? Warsztaty dla rozpustników prowadziło jeden doktor, drugi psychiatra, trzeci osobnik był charyzmatyczny jak Stanisław Tym, a czwarty wyglądał, tak jak się nazywał: Sowa. Piąty mógł być majorem z „Gromu” zdolnym do zaduszenia wroga jego własnym krawatem. - Czy tacy ludzie mogą zrozumieć problemy normalnych mężczyzn !? Przebrani w koszulki z symbolem „777” i hasłem w sam raz pasującym do ich Akademii Uwodzenia : „Nowy lepszy szatan” rozpoczęli jazdę.


Na wstępnie uczestnicy opowiadali o swoich doświadczeniach z kobietami, które były lustrzano podobne. Jest to jakieś socjologiczne odkrycie z jednej strony. Z drugiej wszak dziwne nie jest, że żołądki bolą nas wszystkich mniej więcej w ten sam sposób. Następnie trenerzy opowiadali prawdy zdawałoby się oczywiste – ale zawsze to miło uzyskać potwierdzenie własnych spostrzeżeń, od kogoś, kto się na sprawie lepiej zna:
1. Kobiety zrozumieć się nie da. 2. Z kobietą musisz się zgadzać zawsze nawet, jeśli się z nią nie zgadzasz. 3. Z kobietą nigdy nie można się kłócić 4. Przetrwanie najsilniejszych samców w wyniku doboru naturalnego to anachronizm. Obecnie zwyciężają mężczyźni najbardziej czarujący. 5. Wszyscy chcemy, aby ludzie nam zazdrościli, kobiety nas pożądały a mężczyźni naśladowali. 6. Uwodziciel charakteryzuje się poczuciem humoru i pewnością siebie. 7 Jest kontaktowy, zadbany i wygadany 8. Kobieciarz stroni od alkoholu. 9. Nie oszczędza na płynie po goleniu. 10. Ma zgrabny tyłek. 11. Jest inteligentny . 12. Uwodząc nigdy nie idzie wprost do celu 13 Odwiedza siłownię 14. Wizytuje solarium 15. Robi manicure i pedicure 16. Fryzuje swój pukiel łonowy. 17 Lepiej, gdy jest przystojny i bogaty - bo to nie przeszkadza. Technologia uwodzenie też jest zasadniczo prosta - jeżeli jest się już dwa miesiące po kursie , które poświeciło się na jej wkuwanie.
Emocje mężczyzn w kontakcie z kobietą oszukują ich. Rozwadniają mózgi. Dezorientują. Nie można im ufać. Trzeba je umiejętnie ignorować - co jest podstawą sukcesu. Kiedy już się tego dokona opanować musisz kilkadziesiąt naukowo opisanych algorytmów, w których uwodzenie podzielone jest na etapy. Etapy składają się z krótszych sekwencji grepsów, odzywek i fraz, zakutych w ściśle określoną formę gramatyczną. Trochę na wzór debiutów szachowych, gdzie ruch ze strony białych wymusza tylko jeden prawidłowy ruch czarnych. Po dziesięciu minutach dialogu, jeżeli babka właśnie nie została sierotą, jej suka nie ma raka sutka, nie jest jednoznaczną lesbijką – uwodziciel musi otrzymać od niej numer telefonu. Do stosunku zostało już teraz 6 godzin 50 minut, które mogą upłynąć w czasie jednego wieczoru lub być rozłożone na kilka dni: - Następna rozmowa - godzina. Rozmowa przez telefon następna godzina. Wyjście na drinka - dwie godziny. W końcu nastają przedostatnie dwie godziny przebywania ze sobą przed pójściem do lóżka. O ile najtrudniejsze i wymagające solidnej wiedzy i treningu jest owe pierwsze 10 minut, o tyle pozostałe godziny rozgrywa się spokojniej. Oprócz wyjątkowych sytuacji, jak taka że ofiara ma strupy na cipie, gra musi się zakończyć przynajmniej symetrycznym orgazmem. Inżynieria uwodzenia ma niestety wadę, że o ile pozwala zbałamucić teoretycznie każdą kobietę to jej stosowanie, na konkretnej kobiecie, na przykład sekretarce szefa wywiadu, może okazać się nieskuteczne. System bowiem zakłada, że mężczyzna uwodzi kobiety beznamiętnie i bezmyślnie, swoją logikę wysyłając na spacer. Jeżeli będzie się zastanawiał dłużej niż 3 sekundy przegra. Jeżeli będzie myślał - co ona myśli przegra. Im mniej się stara - tym lepiej mu wychodzi.


Instruktaż zawiera też przedmioty niezbędne każdemu uwodzicielowi: Paczka gum do żucia – jeżeli capi ci z mordy. Paczka prezerwatyw – organizatorzy milcząco zakładają, że potrafisz je przywdziać. Długopis – najlepiej Parker z diamentem – do zapisywania numerów telefonów – zamiast diamentu może być z tańszą z cyrkonią. Kłak z suszarki do włosów – który ściąga się niby z pleców ofiary z pytaniem : - czy długo z tym chodzisz ? Koperta zdjęć które właśnie odebrałeś z fotolabu, na których jesteś w towarzystwie prezydenta Kwaśniewskiego, na nartach w Szwajcarii, w mundurze półkownika na tle palm Iraku, surfujesz na Bahama, oraz występujesz w hawajskiej koszuli otoczony drużyną autochtonek w stroju toples, które właśnie zawieszają wianek na szerokim torsie. Warto mieć dwie takie same komórki - z jednej odbierasz esemesa od kochanki a z drugiej ślesz esemesa do żony. Zaleca się noszenie naszyjników, bransoletek, sygnetów, broszek, zegarków, wymyślnych okularów, piercingów. Ciuchy czym bardziej obciachowe i szpanerskie tym lepsze – lepsze oczywiście od Christiana Diora niż ze szmateksu – choć podobno kobiety i tak nie widzą różnicy.


Na owej podbudowie, jak być bożyszczem kobiet, udaliśmy się na zajęcia poligonowe do Centrum Handlowego Arkadia w Warszawie. Nie umundurowane komando młodocianych samców, wzbudziło uzasadnione podejrzenie ochroniarzy, mających nas najwyraźniej za kieszonkowców. Czujność ich rosła tym mocniej im częściej grupa rozsypywała się po centrum, aby po kilkunastu minutach znów się zorganizować. Zadanie było teoretycznie niewyszukane. Należało podejść do ekspedientki, poprosić o pomoc w wybraniu dowolnego towaru. Następnie prośbę skierować do klientki. Obie operacje przećwiczyć trzykrotnie. Po godzinie byłem, już posiadaczem zbędnych mi zupełnie damskich stringów z cekinami, pakietu niepotrzebnych nikomu chusteczek do nosa oraz 2 długopisów, z którymi pewnie coś tam zrobię. Okazało się, że zrobiłem bardzo źle! Nie miałem kupić tylko kupować. Rozwinięciem ćwiczenia było uzupełnienie go o sentencję: - Gdybym był twoim chłopakiem, chciałabyś abym miał : taki krawat ( koszulę, szalik , buty, … wpisz co chcesz). Wtręt powodował, że laski mdlały, oczy im się szkliły, dostawały głupawki. Drogą rozbudowywania dialogu, po kilkuminutowej rozmowie dziewczyna powinna podać swoje imię, które należało wpisać w telefon komórkowy a podając go poprosić o wklepanie numeru. W 8 na 10 przypadków operacja okazała się sukcesem. Jedną porażkę zawdzięczałem temu, że ktoś wcześniej z tą sama kobitką odwalił ten sam numer.


Po popołudniowym bloku wykładów, o sztuce manipulacji rozmową za pomocą gestykulacji mimiki i wytrącaniu pozornie niewinnych zwrotów, mających doprowadzić przynajmniej do pobudzenia erotycznego - wywieziono nas na dyskotekę Klubu Studenckiego Hybrydy pod pozorem wieczoru kawalerskiego. Zadaniem było opanowanie parkietu, zaprezentowanie dość wyrafinowanego choreograficznie samczego tańca i zapoznanie, jak największej ilości dziewczyn. Ciężko było jak cholera. Po raz pierwszy w życiu spędziłem 4 godziny w dyskotece o suchym pysku. Kiedy okazało się, że lokal jest wyczyszczony i wszystkie towary znają tekst o dobrej zabawie, zacząłem zgrywać się, że zdaje egzamin na szpiega i aby go zdać muszę w tym klubie pozyskać przynajmniej jedną agentkę. O ile tekst ten wywoływał chwilowe zaciekawienie - to następnie jakąś niechęć, pewnie przez skojarzenie z Ministrem Macierewiczem. W każdym razie szpiedzy nie są specjalnie darzeni zaufaniem młodych kobiet. O drugiej rano z balangi wywiozła mnie żona.
Drugiego dnia zaraz po teoretycznym niedzielnym kazaniu, przystąpiliśmy do walki o kobiece względy na ulicach miasta. Szło świetnie. Jak mi kazano - miałem odnaleźć Pałac Kultury w środku Warszawy . Podawałem się za członka LPR-u, który właśnie przyjechał z Sandomierza do stolicy na demonstracje, zgubił się i do tego nie wie, jak ów Pałac Kultury wygląda. Prosiłem więc dodatkowo o opis budynku, co dla niektórych kobiet stojących na Marszałkowskiej tyłem do Pałacu nie było wcale łatwe. W końcu miałem poprosić którąś o oprowadzenie po ważniejszych atrakcjach stolicy. Kolejny nocny wyjazd do klubu okazał się zupełną klęską. Towary były albo zajęte, albo naćpane albo wyczesane przez młodszych, piękniejszych, szybszych i bystrzejszych uczestników kursu. Po czternastu godzinach uwodzenia padałem zresztą na mordę.


Kurs kończy ezoteryczny wykład, szkolący rozpustników w dość niesamowitej technice ocierającej się o magię, pozwalającej wyseparować dziewczynę pozostającą w większej grupie osób. Metoda zdaje się mało wiarygodna ale eksperci i niektórzy adepci zarzekali , że jest skuteczna.
Aczkolwiek po trzech dnach nie czuję się, lwem salonowym to jednak, siusiak pęcznieje mi szybciej a jaja urosły mi między udami. To śmiem twierdzić, daje mi zadatki na wytrawnego cudzołożnika. O ile mój obecny poziom rozpusty sprowadzał się do trzydniowego pijaństwa z kumplami pod pozorem łowienia ryb – co sprowadzało się do wolności od golenia, czyszczenie zębów i spacerowania w przesiąkniętych uryną gaciach - to teraz czuję, jak staję się męską szowinistyczną świnią. Będę rozbijał małżenistwa. Podprowadzał narzeczone. Kradł pocałunki. Przesyłał listy uwielbienia. Bałamucił esemesami. Molestował na ulicy i kopulował w kolejowych toaletach zwłaszcza aktywistki młodzieży wszechpolskiej. Oczywiście zgodnie z normami kodeku etycznego uwodziciela który mówi: „Zostaw kobietę lepszą niż ją poznałeś.”
Twórcy akademii w celach reklamowych utrzymują, że powinni tego zabronić. Muszę się więc spieszyć – bo Oni tego na pewno zabronią.



Robert Jaruga
współpraca Mateusz Kusiak



W pisaniu tekstu okazała się pomocna książka
Neila Straussa pod tytułem „ The Game”

Opinie uczestników

Patelnia

O tym, co się zmieniło po Praktyku Uwodzenia mógłbym naprawdę...

Paweł T.

  Pamiętam, jak byłem nastolatkiem jeszcze zanim wszedłem w dorosłe...

Manier

Zabierając się do pisania poniższego tekstu poczułem się nieco jak...

Majk 05

Zdecydowałem się odpowiedzieć na Twoją prośbę o opinię na temat...

Marcin D

Skoro czytasz ten tekst, to znaczy, że wiesz już o Społeczności i chcesz...

DAWID CHROMIEC

Pisząc ten tekst właśnie siedzie na delegacji w Gdyni, a moje myśli co...

Karol Skoczyński

A zaczęło się całkiem niewinnie ...Urodziłem się ? Nie to nie ta bajka....

Mariusz G

K…a mać !O co chodzi ! Po raz kolejny chciałem dobrze a wyszło...

Bartłomiej Bojar

Trafiłem do Akademii Uwodznenia oczywiście, aby poznać szkołę...

Mike

Do roku 2005 studiowałem dziennie w warszawie na kierunku pedagogika...

Marek F

Nigdy nie miałem większych problemów z laskami. Zawsze z imprezy...

Krystian K

Jako że 20-stka już na karku w pewnym momencie zacząłem się...

Paweł R.

Hej Andy, tak jak powiedziałem napisze opinie z perspektywy czasu, jaki...

DżejDżej

  Co zmieniła Akademia Uwodzenia w moim życiu hm. Zacznę może...

Bartłomiej Sikora

  Właśnie mija rocznica. Dokładnie rok temu, w styczniu 2009 roku...